Z cyklu: “W Życiu Piękne Są Tylko Chwile.” 😜
Chciałabym Wam opowiedzieć co wydarzyło się zaraz przed tą sesją zdjęciową oraz co wydarzyło się zaraz po tej sesji zdjęciowej - ale najpierw opowiem Wam szybciutko co wydarzyło się gdy wrzuciłam kilka tych zdjęć na swój profil. Bo wiecie, jak się wrzuci na fejsbuka jakiś poważny artykuł, coś do przemyślenia, no to zaledwie kilka osób się wysili żeby przeczytać, skomentować. 😂😂 Wiadomo, algorytmy, te sprawy. Ale jak się wrzuci zdjęcia rodziny, kotków, piesków, bądź świnek morskich, no to lajki oraz serduszka sypią się bez końca. Cieszą nas przecież ludzkie twarze, radość, zwierzątka, więc to normalne, i nie ma w tym niczego złego. 💚
Gdy wrzuciłam te zdjęcia i lajki zaczęły się pojawiać - no wiecie, oczywiście że przyjemnie, prawda? Czemu nie? 😄😊🥰 Ale coś mi do końca nie pasowało z tym postem, nie wiem, może za dużo analizuję niektóre rzeczy, ale taka już jestem. Więc postanowiłam dodać do opisu postu że w prawdziwym życiu nie jest zawsze tak pięknie, że w prawdziwym życiu tak naprawdę jest u nas dość chaotycznie. Te zdjęcia pokazują tylko jedną stronę tego wszystkiego.
Niby wszyscy wiemy że media społecznościowe nie dają pełnego obrazu czyjegoś życia. Nikt nie da przecież postu o tym jak siedzi skulony na podłodze w łazience w szlafroku i ryczy bo już nie ma siły. Nikt nie da postu o tym jak tracąc cierpliwość czasami ryknie na dzieci i wtedy brzmi jakby powinien być w filmie Egzorcysta. 🙄
Niby wiemy to wszystko.
Niestety czasami nie trudno wpaść w pułapkę mylnego myślenia, szczególnie wtedy kiedy mamy gorszy dzień, kiedy coś nam nie układa się (a w tym roku to dużo takich dni było!), i skrolujemy bezsensownie na telefonach, dobijając się jeszcze bardziej gdy patrzymy na te wszystkie obrazy cudzego szczęścia.
Więc w ramach przejrzystości, już opowiadam jak to u nas wyglądało przed tą sesją zdjęciową. 🙃😉 Otóż tak.
Co kto ubierze było już ustalone kilka dni wcześniej, ale kompletnie zapomniałam o tym, żeby przymierzyć 5-latkowi nowy sweterek przynajmniej dzień przed sesją, żeby się do niego przyzwyczaił. Taki piękny, beżowy sweterek, zapinany nie na guziki tylko takie drewniane klamry czy coś. No cudny! 😍
Moje dziecko niestety nie podzielało mej opinii, i za żadne skarby nie chciało go ubrać. 🙄 Nie pomagały obietnice lodów, czy oglądania YouTube’a, nic; on płakał, ja krzyczałam, on płakał jeszcze więcej, ja więcej krzyczałam. 😔
“Ale Magda,” pewnie myślicie, “po jaką cholerę robić taką awanturę o głupi sweterek?! Przecież to tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia!”
Wiem. Macie świętą rację.
Niby też o tym wiedziałam, ale to było tak, jakby jedna część mnie patrzyła z niedowierzaniem na tą drugą, upartą część, która nie mogła wtedy wyhamować. A w między czasie przypomniała mi się baaardzo podobna sytuacja z dzieciństwa kiedy to ja nie chciałam się ładnie ubrać do zdjęcia paszportowego. 😄
Więc gdy mąż wrócił z pracy, ani dziecko nie było gotowe, ani ja, a tu zaraz trzeba było jechać żeby się nie spóźnić. A spóźnić się nie mogliśmy bo by nam słońce zaszło! 🤦♀️
No ale dobra. Uspokoiłam się, dziecku dałam założyć stary sweterek, jakoś się wygrzebaliśmy, a potem mieliśmy prawie godzinę drogi żeby do końca ochłonąć, nabrać duuuużo głębokich oddechów żeby wtedy móc emanować radością na zdjęciach. 😉
A po sesji zdjęciowej?
Gdy wsiedliśmy już w auto żeby wracać do domu, nagle zdaliśmy sobie sprawę że jesteśmy głodni. Bo w tym całym zamieszaniu, oprócz najmłodszego dziecka nikt z nas nie zjadł w sumie niczego konkretnego. 🙄 A tak jak zawsze po mini-vanie plątają się jakieś krakersy, orzeszki, czy inne “snacki,” tym razem jak na złość nie było niczego. 🤨
Czy jest odpowiednik słowa “hangry” po polsku? Jak jesteś zła bo jesteś głodna? Może złodna. 🤣🤣🤣 Więc byliśmy wszyscy "złodni," dzieci marudzą, my się denerwujemy, wszyscy mamy wszystkiego dosyć. “Naprawdę nic nie zabraliśmy na 3-godzinną wyprawę?” mąż skomentował. “Przecież to jak wyprawa z Nowego Sącza do Krakowa. W Polsce na takie coś to się pakowało piersi z kurczaka.” 😂😂😂
Na szczęście uratowała nas pizzeria po drodze; niestety dopiero po pół godziny drogi. A my coraz bardziej złodni.
Więc tak to było naprawdę z tą cudowną sesją zdjęciową.
😆😉🤪
W życiu piękne są tylko chwile, to fakt; czasami jest ich trochę więcej, czasami trochę mniej. Ale jedno co wiem, to że pomimo całego chaosu wokoło, piękno potrafi tkwić w najprostszych momentach. Nigdy nie przestanę ich szukać i dostrzegać i delektować się nimi - i wam życzę tego samego! ❤️💚🧡
Aaa! Prawie bym zapomniała. Siadłam wczoraj żeby wybrać zdjęcia z sesji do kartki świątecznej, i z ciekawości sprawdziłam jakiego zdjęcia użyłam w zeszłym roku. Okazało się, że rok temu, najmłodsze dziecko, średnie dziecko, oraz mąż mieli ubrane dokładnie te same swetry, które ubrali na tegoroczną sesję. 😳🙄😂
Oh, well! Oby tylko takie “problemy” nas spotykały. 😉
Zdjęcia: Melissa Ortendahl Photography